Pociąg
to nasz ulubiony środek transportu! Możliwość rozprostowania nóg, poczytania książki w czasie gdy dzieci drzemią, toaleta… To wszystko zalety nie do przecenienia. Pora rozprawić się z mitami narosłymi wokół podróży z dziećmi pociągiem
niewygodnie
Ależ wygodnie, jeszcze jak! Wiele pociągów PKP oferuje przedziały dla opiekunów z dziećmi. W ExpressInterCity to zwykłe przedziały sześcioosobowe – kilkakrotnie jechaliśmy takim sami we czwórkę. W Pendolino w przedziały dziecięce zamieniono dawne przedziały “biznesowe”, czteroosobowe. Można by poczuć się w nich całkiem swobodnie, gdyby nie typowa dla Pendolino ciasnota, która mocno daje się we znaki zwłaszcza przy kilkumiesięcznym wiercipięcie. Do tego nieprzyjemna szklana ścianka, o którą nie raz obiły sobie głowy nasze dzieciaki podczas karmienia piersią. Leonowi nigdy nie udało się ułożyć wygodnie do drzemki, bo siedzenia są przedzielone. Mimo tych wszystkich niedogodności bardzo często wybieramy Pendolino, bo prywatny przedział, dający możliwość oddawania się rykom i krzykom w pełni swobodnie jest nie do przecenienia.
Koniecznie zwróćcie uwagę na to, jaki typ biletu kupujecie – niektóre pociągi oferują miejsca dziecięce wyłącznie w formie “miejsca przy stoliku” w wagonie bezprzedziałowym. W innych mamy przedziały sześcioosobowe.
Kilka razy jechaliśmy do Katowic pociągiem Porta Morawica w czeskim wagonie – był tam oddzielny, dziecięcy przedział w którym można było oglądać bajki telewizyjne. Po czesku, oczywiście.
drogo
W pociągach PKP Intercity, Polregio i Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej dzieci do 4 lat podróżują za darmo – wystarczy kupić bilet ze zniżką 100%. Należy pamiętać o dokumencie potwierdzającym wiek dziecka (dowód osobisty dziecięcy, paszport…). W Intercity obowiązuje Bilet Rodzinny, dzięki któremu każdy z podróżujących może skorzystać z 30% zniżki, o ile w grupie znajduje się od 2 do 5 osób i co najmniej jedna z nich ma poniżej 16 lat.
Jeszcze w zeszłym roku na rodziców czekała wspaniała niespodzianka – bilety rodzinne można było kupić jedynie w kasach! Na szczęście to się zmieniło i bilety są dostępne w internetowym systemie rezerwacji.
brudno i śmierdzi
Raz lepiej, raz gorzej – jednak na pewno nie ma porównania z tym, co działo się „za naszych czasów”.
co ludzie powiedzą?…
Dzieci nie zawsze zachowują się tak, jak oczekiwaliby tego współpasażerowie. Czasem płaczą. Czasem robią kupy. Czasem kopią siedzenie z przodu. Czasem śpiewają piosenki. Czasem kłócą się z rodzeństwem. Większość z tych problemów rozwiązuje czteroosobowy przedział rodzinny w Pendolino. W składach bezprzedziałowych miejsca rodzinne znajdują się przy stoliku, a więc wszelkie kolorowanki, gry, książki i przekąski mają swoje miejsce. Z walizkami i wózkami zawsze ktoś pomoże.
Jeśli zabraknie miejsc w rodzinnych przedziałach lub strefach, też nie ma powodów do obaw – ludzie naprawdę są życzliwi i lubią dzieci. Tylko raz zdarzyła się nam bardzo nieprzyjemna sytuacja (a jeździmy bardzo często) – wracaliśmy do Warszawy z dwuletnim Leonem, ja byłam już w zaawansowanej ciąży. Jechaliśmy w wagonie bezprzedziałowym. Kto zna Leona, ten wie, że jest to idealny dziecięcy pasażer – lubi spokojne, ciche zabawy, czytanie książek, rysowanie, wyglądanie przez okno, jedzenie… Tak było i tym razem – Leon rysował sobie na swojej tablicy magnetycznej. Co chwila w naszą stronę odwracała się pani z miejsca przed nami, z pełnym niesmaku spojrzeniem. Wreszcie powiedziała: czy mogłaby się pani zająć tym dzieckiem? Kobieta twierdziła, że Leon jest głośno, a ja mam swoje dziecko w nosie. Mój waleczny Tymek powiedział pani kilka słów. Napięcie wciąż wisiało w powietrzu. Po jakimś czasie pani udała się do konduktora ze skargą – przypominam: ze skargą na RYSUJĄCE dziecko – i żądaniem, aby znalazł nam miejsce w innym wagonie. Sytuacja robiła się z każdą chwilą coraz bardziej zabawna, bo wstawili się za nami inni pasażerowie, w tym m.in. wytatuowana od stóp do głów dziewczyna, która zaczęła wykrzykiwać: co za po….. laska, za…… jej, gdyby nie to, że mam zawiasy. Konduktor rzeczywiście znalazł inne miejsce – nie nam, ale nadwrażliwej pani. Chwilę potem Leon zasnął.
Bardzo często okazuje się, że „głośną” stroną nie są dzieci, ale pełnoletni pasażerowie.
Jakie są Wasze doświadczenia?